Specjalnie dla naszych czytelników, prosto z targów gamescom'12!

W zaciszu hotelowego pokoju nad Renem, przy ładnie pościelonym dwuosobowym łóżku przywitały mnie dwie urocze panie chętne by mi coś pokazać i czymś się pochwalić. Poprosiły, by zamknąć za sobą drzwi i nie przeszkadzać, bowiem już nie mogą się doczekać, bym mógł zobaczyć ich... najnowszą grę.
Mowa tu o Cities in Motion 2. I chociaż do końca miałem nadzieję, że łóżko się do czegoś przyda, to nie ukrywam, że grając sporo w pierwszą część (i znając zarówno jej zalety, jak i wkurzające wady) byłem bardzo zainteresowany drugą jej odsłoną i o łóżku po pewnym czasie przestałem myśleć. Tym bardziej, że widziałem grę całkowicie nową.

Mówię całkowicie nową, bo o niemal wszystkim, z czym kojarzyliście pierwszą odsłonę możecie zapomnieć. Cities in Motion 2 to zupełnie nowa jakość. Nawet, jeżeli prezentowany build był jeszcze w wersji pre-alpha i zawierał jedynie 10% wszystkich grafik, oraz po jednym pojeździe z zestawu autobusów, tramwajów i metra, to znacznie bardziej chciałbym grać w niego, niż w znaną nam wszystkim tutaj pierwszą część gry.